Kapłan, który kochał Polskę…

O Księdzu Orione, Zgromadzenie

Święty Jan Paweł II mówił, że w osobie księdza Orione ma swego szczególnego patrona – kapłana, który kochał Polskę i cały powierzył się Opatrzności Bożej.

Ks. Orione przy wielu okazjach okazywał swoją miłość do Polski. Mamy tego liczne świadectwa. Czytając dziś te relacje możemy się wręcz zawstydzić, pytając o naszą osobistą relację do Ojczyzny.

„Naród, który zawsze bardzo kochałem”. „Polska, naród bardzo ukochany w Kościele i bardzo drogi mojemu sercu!”. „Zawsze miałem szczególną sympatię dla Polski”. „Miałem zawsze wielką miłość do Polski”. „Bardzo kocham Polaków. Kochałem ich od dziecka, zawsze ich kochałem!”. „W tej samej szkole Ks. Bosko nauczyłem się kochać Polskę, zaczerpnąłem wielką miłość do niej. I kiedy ręka Boża, po pierwszym polskim kleryku, przyprowadziła mi innych polskich kleryków, doświadczyłem, że moje serce jeszcze bardziej się rozszerzało, powiększało, i zawsze w duchu świętości czułem się ojcem tych wszystkich, którzy przybywali z Polski” – to tylko niektóre z licznych wypowiedzi ks. Orione na temat Polski. Warto zatem zapytać – co legło u jej podstaw i jakie owoce ta miłość przyniosła.

Pod oknem generała
Owa miłość wyrosła w sferze uczuciowej, kiedy to młodzieńcowi z Oratorium ks. Bosko, została przedstawiona postać pewnego nieszczęśliwego polskiego generała, który przybył, by walczyć o niepodległość Włoch. „Kiedy przebywałem w oratorium ks. Bosko w Turynie, pokazywano nam podczas przechadzek okno mieszkania pewnego polskiego generała, który miał tu przybyć, by wylewać krew za Italię. Zawsze ilekroć przechodziłem obok tego pałacu, wznosiłem oczy ku owemu oknu, a serce do Boga i modliłem się za tego, który ofiarował swe życie za Włochy”.

Jasny przekaz historii
Ze sfery sentymentalnej, miłość przeszła na krytyczny osąd, kiedy to, studiując historię kościelną, pojął rolę Polski jako twierdzy chrześcijaństwa i katolickości przeciwko inwazji tureckiej i przemocy rosyjskiej inwazyjności Kościoła grecko-prawosławnego. „Polska była zawsze wierna Kościołowi i w przeróżnych okresach historii broniła Europy także przeciwko tym, którzy chcieli przekształcić Kościół Św. Piotra w stajnię dla koni” . „Wielki król Polski, Jan III Sobieski, obronił pod Wiedniem chrześcijaństwo i Europę od hord tureckich”. Czynnikiem, który zwiększył powody podziwu i szacunku dla Polski, było to, iż ów Naród miał, jako swoją charakterystykę, dwie wielkie miłości, które także posiadał Ksiądz Orione: nabożeństwo do Matki Bożej i wierność Papieżowi. „Polska to ziemia poświęcona Matce Bożej, tak bardzo czczonej w sanktuarium w Częstochowie”. Mawiał, że myśląc o Polakach, jego myśl biegła do „Matki Najświętszej, tak bardzo czczonej i poważanej przez polski lud”. Następnie odnośnie wierności Papieżowi, zauważał iż: „Lud polski zawsze wyróżnia się pośród innych narodów katolickich swoją miłością i przywiązaniem do Stolicy Apostolskiej, do Kościoła i jego widzialnej Głowy na ziemi, Papieża”.

Przeczuwał co się zbliża
Jest to data, którą każdy Polak zna dobrze; data, która zaznaczyła historię świata. 1 września 1939 roku oddziały niemieckie przypuściły miażdżący atak wojskowy, najeżdżając i okupując ziemie polskie. My poprzestaniemy na przytoczeniu ogólnych elementów historycznych związanych z tym wydarzeniem, ale jest to pożyteczne, by zobaczyć, jak to było postrzegane z Tortony, gdzie (w Domu Boskiej Opatrzności) Ks. Orione, jego klerycy oraz kapłani przeżyli to wydarzenie ze szczególnym lękiem i wzruszeniem.
31 sierpnia, wieczorem, Ks. Orione zalecił, by przez całą noc była na zmianę „adoracja eucharystyczna, by wypraszać pokój. Chciałbym, by jako pierwsi podjęli swój dyżur polscy klerycy… I wy, tej nocy, podczas adoracji pragnę, abyście modlili się o pokój, ale także za Polskę i za naszych braci Polaków. I jeśli wy z Polski, którzy tu jesteście, będziecie musieli z powodu tych wydarzeń, opuścić te nasze Włochy, powiadomcie braci w Polsce, że dużo modlimy się za was i cierpimy z tego powodu, że zastajemy was w takich okolicznościach. Ma się rozumieć, że będziemy się modlić także za Włochy, będziemy modlić się za wszystkich. Pragnę, by proszono Pana, by miał miłosierdzie nad światem, nie patrząc na winy i grzechy, ale by miał litość nad ludzkością, którą On poprzez swoją boską Krew miłosiernie zbawił. Upraszajcie pośrednictwa Matki Najświętszej, Królowej Pokoju, by zażegnała nieszczęścia wojny dla ludzkości”. Faktycznie, przez całą tę noc, w Paterno, w Tortonie czuwano i modlono się o pokój, w szczególności dla Polski. Następnego ranka, 1 września, dokładnie kiedy chowano Najświętszy Sakrament, o 5.45, rozpoczął się konflikt niemiecko-polski.

Wojna wszystko niszczy – pokój ocala
„Dziś, drodzy synowie, usłyszeliśmy straszną wiadomość! Wybuchła nowa wojna”. Ks. Orione, przybity, komentował profetycznie swoim współbraciom: „Nie łudźmy się, że ona może zatrzymać się na dwóch narodach, które teraz ze sobą walczą. Nienawiść nie zatrzyma się; Pan jest tym , który może ją zatrzymać i ograniczyć. Ludzie nie posłuchali żadnego z apeli innych narodów i nie posłuchali nawet słów Wikariusza Jezusa, który wzywał do pokoju i mówił, że wraz z pokojem wszystko się ocali, a poprzez wojnę wszystko się traci. Ci ludzie, czego można się obawiać, nie zatrzymają się. Otwiera się kurtyna tragedii, której rozmiarów nie możemy przewidzieć. Co będzie jutro ze światem? z Włochami? ze Zgromadzeniem i z nami?… Żyjmy wiarą i wierzmy, że nad wszystkimi i ponad wszystkim jest Pan, który kieruje ludami i podtrzymuje narody, szczególnie w czasie najbardziej wzburzonej ich historii. Jednakże, naprawdę są liczne powody do obawy, że także nasze Włochy znajdą się uwikłane w tę tragedię”.

Ukryte łzy ojca
Polscy klerycy zostali wezwani pod broń i musieli wyjechać w wielkim pośpiechu do Polski. Wyjazd z Tortony szybko został wyznaczony na 4 września. Rankiem 3 września Ks. Orione wezwał wszystkich: kleryków, współbraci, siostry i wiernych na celebrację Mszy św. w Sanktuarium Matki Bożej Czuwającej w Tortonie, na godz. 10.00. Na koniec, jeszcze zwrócił się w krótkich słowach miłosnych, tchnących wiarą, do polskich synów. I zakończył następująco: „Kazałem rozłożyć waszą flagę na ołtarzu: przechodźcie i całujcie ją. Niech ten pocałunek będzie jakby pocałunkiem Boga dla waszej Ojczyzny, niech będzie obietnicą i przysięgą, że wypełnicie wasz obowiązek synów Kościoła i poddanych wiernych waszej ziemi”.
Wszyscy polscy klerycy przeszli całując symbol ich ojczyzny. Dla wszystkich była to chwila bardzo wzruszająca. W Sanktuarium rozbrzmiewało Ecce quam bonum… Ks. Orione, powie to później, iż podczas przemówienia musiał z całych sił powstrzymywać się, by nie płakać. Wieczorem, tego samego 3 września, w wigilię wyjazdu kleryków do Polski, zwrócił się Ks. Orione jeszcze raz w rzewnym przemówieniu: „Chciałbym przede wszystkim tego, byście dobrze wbili sobie do głowy, wyjeżdżając stąd: tu zostawiacie swoich Przełożonych, którzy was bardzo kochają oraz Zgromadzenie – waszą matkę, wasz dom, waszą rodzinę. Pamiętajcie, by być jemu wiernymi i korespondować z nim z głębokim przywiązaniem i z wdzięcznością prawdziwych synów. Zgromadzenie jest dla was matką i czuje, wobec was, głębokie współczucie i przywiązanie. Ono jest waszą matką; i tu mieszka wasz ojciec, który nie wie jak się od was oddzielić słowami i otuchą. Jako wasz ojciec w Chrystusie, kocham was nie mniej jak każdego waszego rodaka, bardziej niż kogokolwiek innego. Moje serce drży o was, o moi drodzy synowie, w tych okropnych chwilach i płaczę wraz z wami… Ale w górę serca, odwagi, duchem mocnym zniesiemy te wydarzenia… Powracając do swojej Ojczyzny, powiedzcie to innym, że lud włoski was kocha, i ja jestem przekazicielem tego, ja, który chciałem, by wasza flaga została rozpostarta na Ołtarzu Pańskim. Jedna wiara, jedna miłość jednoczy obywa narody”.

Dotkliwy ból pod flagą
Dzień później, 4 września, na stację kolejową w Tortonie przyszli Ks. Orione i inni przełożeni, liczni współbracia i klerycy. Uściski, łzy. Ks. Orione ma jeszcze jedno słowo i błogosławieństwo dla każdego. Wymachiwanie chusteczkami, obietnice pamięci i modlitwy, nadzieje i obawy na przyszłość… zobaczymy się!
Tego samego ranka, w dzień wyjazdu z Tortony, Ks. Orione zatelegrafował do Warszawy, by zawiadomić o wyjeździe i później napisał do Nuncjusza, że jego zakonnicy zatrzymali się w Wenecji, w oczekiwaniu na „przepustki”. „Wczoraj wyjechało z Tortony dziewiętnastu Polaków, zarówno spośród kapłanów jak i kleryków, w kierunku ich Ojczyzny. Polecam ich u waszych stóp i w wasze ręce, Czcigodna Ekscelencjo, ale jak w ręce i do stóp Kościoła świętego. Powrócą ożywieni dobrym duchem służenia w pokorze i wierności bez granic, oddani dla sprawy wiary i ich Ojczyzny”.
Ks. Orione w tych dniach, w Tortonie, nie myślał, nie mówił o niczym innym, tylko o tym: co będzie z tych naszych synów? I pisze do nich, wciąż, mając nadzieję, że jego słowo pociechy dotrze w jakiś sposób do nich. 9 września pisze: „W dzień waszego wyjazdu odczułem tak dotkliwy ból, że na parę godzin musiałem położyć się do łóżka. (Ks. Orione już chorował ciężko na serce i umarł 12 marca następnego roku). Kazałem przynieść do mojego pokoju polską flagę. Znajduje się ona dotąd i zostanie rozwieszona na ścianie. Tutaj mówimy i myślimy o Was, modlimy się za Was, o moi drodzy synowie, modlimy się również za wasz naród…. Nie upadajcie na duchu, bo Polska na pewno zmartwychwstanie! Módlcie się z wiarą, z całkowitym zaufaniem zdajcie się na Opatrzność Bożą i na Matkę Boską Częstochowską”.
Niestety polscy Współbracia zostali zatrzymani na granicy. Po nieudanych próbach, musieli powrócić do Tortony. 18 września Ks. Orione wyraził swoje ubolewanie i, jednocześnie, swoją ufność w Opatrzność Bożą odnośnie tego, co się wydarzyło: „Pan tak rozporządził, że ci nie mogli przekroczyć granicy. Widać, że `Bóg widzi i Bóg kieruje` i zechciał, by ci, zamiast pośród tego kataklizmu, byli pośród nas, jak w rodzinie, w naszej Italii. (…) Bracia Polacy, którzy są pośród nas, niech odprawiają codziennie specjalne nabożeństwo i modlą się za swoją Ojczyznę, za swoich braci, siostry i ich rodziny”.
Polską flagę, która przez kilka dni pozostawała w sanktuarium Matki Bożej Czuwającej, Ks. Orione później chciał mieć w swoim pokoju. I tłumaczył: „Zawiesiłem na ścianie mojego pokoju polską flagę. Chociaż tam (w Polsce) flaga polska będzie opuszczona, w naszych Domach chcę, aby była zawsze”. Faktycznie, dla Polski, nastąpiły lata okupacji wojskowej i prześladowania religijnego.

foto
Pokój księdza Alojzego Orione w Tortonie. Nad łóżkiem zawieszona polska flaga.

Polski testament
Biało-czerwony sztandar pozostał tam, w pokoiku Ks. Orione, by mu towarzyszyć podczas ostatniej choroby. Miał go przed oczami i w sercu także wtedy, na ostatnim „słówku na dobranoc”, kiedy chciał powtórzyć wyrażenia, które tyle razy padały z jego ust: „Jeszcze nigdy tak nie czułem miłości do Polaków, jak to odczuwam teraz; jeszcze tak bardzo nie czułem bólu, jak w tych dniach, kiedy biedna Polska została po barbarzyńsku zaatakowana”, zostawiając, jako testament w tym względzie, serdeczny, ojcowski bodziec i pamiątkę: „I wy, o drodzy klerycy włoscy, zapamiętajcie te słowa i kochajcie Polaków. Kochajcie zawsze tych waszych braci!”.

Studium historyczne: Ks. Antonio Lanza i Ks. Flavio Peloso
Redakcja: Grzegorz Kiciński

Artykuł z portalu Orione.pl