Ks. Robert Szulczewski FDP – męczennik

Święci i znani orioniści

Ks. Robert Szulczewski FDP urodził się 28 V 1871 r. we wsi Nieborza, jako trzecie z pięciorga dzieci Józefa i Michaliny z domu Krawczyk. Małżeństwo Szulczewscy mieli przed Robertem córkę Sewerynę i syna Józefa, a po nim Franciszkę i Juliusza. dwaj chłopcy z pięciorga rodzeństwa (Józef i Juliusz) byli młynarzami, stąd przypuszczać można, że i ojciec zajmował się tym fachem. Nie wiadomo tylko, czy młyn był ich własnością. Robert został ochrzczony w piątym dniu po narodzinach, a więc dnia 2 VI 1871 r., w kościele w miejscowości Siedlec. Wieś Nieborza nie posiadała własnej szkoły. znajdowała się ona w tej samej miejscowości, w której Robert został ochrzczony, gdzie w l. 1878-1885 ukończył on siedem klas szkoły podstawowej. Czas nauki Roberta w szkole podstawowej przypadł na niełatwy moment w historii naszego kraju, a mianowicie na czas zaborów, kiedy to władze zaborców dążyły do całkowitego zgermanizowania nauczania nawet typu podstawowego. Kolejne trzy lata (1885-1888), spędził jeszcze pomagając w domu rodzinnym. w swym Questionario – na podstawie, którego został przyjęty przez ks. A. Orione do zgromadzenia, podaje, że po 17 roku życia przebywał w Wolsztynie, Rakoniewicach, Lesznie, Głogowie, Krakowie i Warszawie. Niestety w jego teczce osobowej brak jest jakiegokolwiek curriculum vitae, który byłby odpowiedzią na pytanie, co mógł porabiać w wymienionych powyżej miastach i miasteczkach. Być może w miasteczkach (czterech pierwszych) poszukiwał pracy bądź w konkretny już sposób zarabiał na życie, a w dwóch kolejnych miastach: Krakowie i warszawie poszukiwał zgromadzenia zakonnego, które by go przyjęło w swoje szeregi.
W dokumentach dotyczących kolejnego trzylecia (1891-1894) odnajdujemy bardzo ciekawy zapis. Robert zaciągnął się do wojska jako ochotnik i służył w 58 regimencie Piechoty. W zgromadzeniu mówiło się, że został awansowany do stopnia oficera, ale na potwierdzenie tego brak jest jakichkolwiek dowodów na piśmie, a sam Robert w Questionario nic o tym nie napisał. Przed wyjściem z wojska, a więc przed 4 Vii 1894 r. przyjął on sakrament bierzmowania w Głogowie, z rąk biskupa polowego – Jana Chrzciciela Assmanna. W tym czasie, z powodu trudności w wymawianiu jego nazwiska z Szulczewski, zmieniono mu je na Schulz. Przez krótki czas posługiwał się on nazwiskiem w takim zapisie i o takim właśnie brzmieniu.
W latach 1894-1903 Robert przebywał w Mieście Piastowym, gdzie od 1892 r. ks. Bronisław Markiewicz przy miejscowej parafii założył „zakład wychowawczy im. ks. Bosko”, który dał początek zgromadzeniu zakonnemu Księży Michalitów. Wstąpił do tegoż zakładu 8 VI 1894 r., podejmując konkretne kroki, by się uczyć i w przyszłości zostać kapłanem. Z Questionario uzyskujemy informację, że ukończył tam gimnazjum, 2 lata filozofii i 1 rok teologii. Z Michalitami jednak się nie związał. Podobnie i z Misjonarzami Przenajświętszej Krwi, u których w Kolegium w Rzymie ukończył drugi rok teologii na przełomie roku 1903/1904.
Do zgromadzenia Małe Dzieło Boskiej Opatrzności został przyjęty przez samego ks. Alojzego Orione w 1904 r., które to już od roku funkcjonowało w Tortonie na prawach diecezjalnych. Prawdopodobnie na przełomie 1904/ 1905 r. odbył nowicjat w Mornico, a zaraz potem na ręce samego założyciela złożył śluby zakonne w Sanremo. Kolejne 2 lata to czas jego studiów teologicznych w Tortonie, podczas których poznał on oriońskie placówki w Rzymie, Tortonie, Mornico i Sanremo.
Święcenia mniejsze w tym czasie otrzymał w Ventimiglia z rąk biskupa Daffra; a wyższe w Aleksandrii z rąk biskupa Cappoci, przy czym święcenia kapłańskie 21 XII 1907 r. W roku 1914 wyjechał z Włoch do Polski. Przez 9 lat (1914-1923) pracował w zaborze niemieckim (Saksonia, Lipsk, Drezno, Merseburg), a potem w wolnej już Polsce (od lutego 1919 r. jako kapelan sióstr szarytek w Wolsztynie). Po tych kilku latach wyjechał do Rzymu w tym momencie, gdy do Polski przybywał ks. Aleksander Chwiłowicz – wysłannik ks. Orione, mający zadanie „przygotowania gruntu do przeszczepienia” zgromadzenia na ziemie polskie. Był to początek roku 1923. Ks. Szulczewski powrócił do kraju w towarzystwie ks. Ludwika Szczygła dnia 24 III 1924 r. Obydwaj zaangażowani zostali w pracę duszpasterską parafii Wniebowzięcia NMP w Zduńskiej Woli, odciążając w ten sposób ks. Chwiłowicza, który od roku tworzył tam ośrodek orioński. Duszpasterstwo to obejmowało dużą część parafian rekrutującą się z mniejszości niemieckiej w tym mieście, w którym notabene urodził się św. Maksymilian Maria Kolbe. W maju 1924 r. ks. Aleksander Chwiłowicz nabył na peryferiach miasta karczmę, z myślą utworzenia w niej kolegium, które nazwane zostało Domem Misyjnym. Ks. Szulczewski i ks. Szczygieł, którzy pozostawali wikariuszami w parafii wniebowzięcia NMP, przychodzili, aby pomagać ks. Chwiłowiczowi w prowadzeniu kolegium, które zaczęło się bardzo szybko rozrastać. ofiarowali oni również swą pomoc ks. Chwiłowiczowi w nowo otwartej kaplicy przy domu Misyjnym. Była ona pw. trójcy Przenajświętszej.
W 1925 r. przyjechał z Włoch ks. Błażej Marabotto. Przybył on w charakterze delegata ks. Orione. Ks. Chwiłowicz zyskał w ten sposób jeszcze większą pomoc. W następnym roku ks. Szulczewski wspólnie z ks. Szczygłem na stałe przeprowadzili się z parafii do wspólnoty Domu Misyjnego, który porządnie tętnił już życiem, skupiając w swych murach ponad 200 chłopców i 20 kleryków – pierwsze powołania nowo otwartej instytucji. Księża ci zostali jednocześnie zwolnieni z obowiązków wikariuszy w parafii wniebowzięcia
NMP. Ks. Robert Szulczewski został mianowany rektorem kaplicy Trójcy Przenajświętszej i nauczycielem w Kolegium domu Misyjnego. Swoje obowiązki wypełniał z wielką gorliwością. „W usługiwaniu ludziom był niezwykle uczynny. Wierni garnęli się do niego ze wszystkim. Z wielkim zaufaniem[…]. Nabożeństwa, których z czasem przybywało, odprawiał niezwykle podniośle i z żarliwością w sercu. Eucharystię sprawował w skupieniu i z wielką pobożnością przygotowując się do niej rozmyślaniem i przepisaną modlitwą.
Lubił śpiewać msze świętą”.
Po wyjeździe ks. Chwiłowicza w 1928 r., ks. Szulczewski jeszcze bardziej został obarczony pracą, ponieważ ks. Marabotto, który przybył przed 3 laty z Włoch, będąc superiorem zajął się i za priorytet postawił sobie wychowanie i formację nowych pokoleń oriońskich nowicjuszy i kleryków. w 1932 r. ks. Robert uroczyście obchodził 25-lecie swych święceń kapłańskich, a uroczystość tą opisano w miesięczniku wydawanym przez nasze zgromadzenie
pt. „Małe Dzieło Boskiej Opatrzności” .
Praca duszpasterska ks. Szulczewskiego trwała w Zduńskiej Woli do 1938 r., kiedy to mianowany został dyrektorem domu w Kaliszu. Dom ten był w posiadaniu zgromadzenia od 1934 r., a trzeba było dołożyć jeszcze trochę starania, aby dokończyć to dzieło, któremu jako taki kształt nadał ks. Zygmunt Florczak, przeniesiony wówczas do Włocławka. Właśnie w Kaliszu ks. Roberta zastał wybuch II wojny światowej. Dnia 6 X 1941 r. w Kraju Warty urządzono wielką łapankę duchownych i ci, których nie objęła ta z 7 listopada ubiegłego roku, zostawali aresztowani, jeśli nie udało im się wcześniej opuścić swych miejsc pobytu. Podczas tej łapanki wpadł i ks. Szulczewski, który nie opuszczał najstarszego miasta naszego
kraju, posługując w nim do ostatniej chwili. Uprowadzony z Kalisza przez Konstantynów Łódzki, dnia 30 X 1941 r. znalazł się w piekle obozu zagłady, jakim był Dachau. Stając się więźniem tego miejsca zagłady, otrzymał swój pasiak i numer 28315. W obozie pracował w pończoszkarni, reperując skarpety. Praca ta nie była zbyt ciężka, ale racje żywnościowe wydawane więźniom nie były wystarczające, aby zaspokoić głód i móc przeżyć. „Był raz u mnie – wspomina księdza Szulczewskiego ks. Józef Kubicki – bardzo zmizerniały”. Choć obaj znajdowali się w tym samym obozie, do częstych ich spotkań nie dochodziło. Ukradkiem mogli czasem zamienić tylko kilka słów podczas bardzo krótkich spotkań. Każdy z więźniów żył w strachu i ze świadomością poniesienia konsekwencji, w przypadku wykrycia przez Niemców jakichkolwiek kontaktów i znajomości. Ks. Szulczewski zmarł w szpitalu obozowym dnia 28 V 1942 r., wycieńczony nadludzką pracą połączoną z głodowymi racjami żywnościowymi, jakie przyznawano więźniom. Miał 72 lata.


Tekst: ks. dr Tomasz Krystian Wiśniewski FDP, Polscy orioniści w obozie koncentracyjnym w Dachau, w: Saeculum Christianum 18/2, 179-194